|
Serial - "Czy boisz się ciemności?" Forum fanów serialu Czy boisz się ciemności?
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Thomas Zasłużony
Dołączył: 31 Gru 2008 Posty: 1056 Skąd: z Mazowsza
|
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 17:52 Temat postu: Gry, zabawy i zabawki |
|
|
Pamiętacie grę podwórkową, gdzie rysowało się na ziemi ogromne koło dzielone na trójkąty (jak tort) i nazywane nazwami państw. Na polach się stało i jedna osoba rzucając piłką, bądź patykiem na jakąś odległość po nią biegła, w tym czasie osoby stojące w kole uciekały. Osoba z kijem musiała "na oko" podać liczbę kroków dzielącą ją od osób, które uciekły, a zaytrzymały się w momencie znalezienia piłki bądź patyka. Jeśli osoba nie pomyliła się w liczbie kroków i musnęła patykiem, bądź piłką daną osobę, mogła tym patykiem zagarnąć stojąc dwiema nogami w swoim polu tyle ziemi sąsiada ile było w zasięgu kija.
Graliście w coś takiego? _________________ "It's the most fun in the Park, when you're laughing in the dark..." |
|
Powrót do góry |
|
|
Reklama
|
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 17:52 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Łukasz Zasłużony
Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 413 Skąd: Hollywood
|
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 20:07 Temat postu: |
|
|
Ja z takich zabaw pamiętam koło podzielone na dwie równe części. Rzucało się na przemian nożem w ziemię tak, aby ten się wbił w terytorium przeciwnika, następnie odkrajało się prostą linią kawałek pola przeciwnika i dodawało się je do swojego terenu. Wygrywał ten kto zgarnął dla siebie praktycznie całe koło, gdy przeciwnik już nie miał gdzie stać. _________________ Dr. Vink: Vink's the name. Dr. Vink.
Kid: Dr. Fink?
Dr. Vink: Vink. with a v-v-v. |
|
Powrót do góry |
|
|
Thomas Zasłużony
Dołączył: 31 Gru 2008 Posty: 1056 Skąd: z Mazowsza
|
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 20:10 Temat postu: |
|
|
Heh, ale analogię widzę
Z tego co ja kojarzę, "moja" gra nazywana była "Państwa-Miasta", nie wiedzieć dlaczego taka nazwa, jak papierowej gry o wymyślaniu nazw wyrazów na daną literę. _________________ "It's the most fun in the Park, when you're laughing in the dark..." |
|
Powrót do góry |
|
|
Łukasz Zasłużony
Dołączył: 14 Maj 2009 Posty: 413 Skąd: Hollywood
|
Wysłany: Czw Wrz 02, 2010 20:28 Temat postu: |
|
|
Thomas napisał: | Heh, ale analogię widzę
Z tego co ja kojarzę, "moja" gra nazywana była "Państwa-Miasta", nie wiedzieć dlaczego taka nazwa, jak papierowej gry o wymyślaniu nazw wyrazów na daną literę. | Całkiem możliwe, że to o czym ja pisałem ma "tą" samą nazwę bądź podobną bo jednak coś kojarzę sobie tą grę z państwami
Co do papierowej gry państwa-miasta to nadal w to grywam ze znajomymi na lekcjach _________________ Dr. Vink: Vink's the name. Dr. Vink.
Kid: Dr. Fink?
Dr. Vink: Vink. with a v-v-v. |
|
Powrót do góry |
|
|
Thomas Zasłużony
Dołączył: 31 Gru 2008 Posty: 1056 Skąd: z Mazowsza
|
Wysłany: Pią Wrz 03, 2010 08:08 Temat postu: |
|
|
łoooj, ile ja w to nie grałem... _________________ "It's the most fun in the Park, when you're laughing in the dark..." |
|
Powrót do góry |
|
|
boczek88 Kadet
Dołączył: 21 Paź 2010 Posty: 14
|
Wysłany: Wto Lis 09, 2010 18:20 Temat postu: |
|
|
Również grałem w tą grę. Pamiętam jeszcze babajegę (jedna osoba stała przy ścianie odwrócona do reszty i mówiła raz,dwa , trzy babajaga patrzy i odwracała się do reszty w czasie mówienia wierszyka wszyscy biegli w jej stronę. Po odwróceniu się babyjagi wszyscy musieli stać i się nie ruszać kto się ruszył ten przegrywał. Wygrywała ta osoba która pierwsza dotknęła babjagi. No i jeszcze było pełno gier piłkarskich chińczyk czy podwójniak. _________________ Raz.. Dwa.. - Freddy już Cię ma
Trzy.. Cztery.. - Zaraz w drzwi uderzy
Pięć.. Sześć.. - Krzyż ze sobą nieś
Siedem.. Osiem.. - Myśl o swoim losie
Dziewięć.. Dziesięć.. - Nie dla Ciebie sen |
|
Powrót do góry |
|
|
rafcio518 Moderator
Dołączył: 25 Gru 2010 Posty: 294 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Wto Lut 01, 2011 09:38 Temat postu: |
|
|
Państwa i Miasta kojarzę, Babę Jagę też ale reszty nie. Od siebie dodam 5, 10, 15, gra z piłką, Dwa ognie też gra z piłka ale to już raczej ze szkoły a nie z podwórka pamiętam. |
|
Powrót do góry |
|
|
Rafik Samotny Duch
Dołączył: 14 Paź 2010 Posty: 24 Skąd: Odense
|
Wysłany: Nie Kwi 03, 2011 14:49 Temat postu: |
|
|
Hehe, u mnie też ta gra z kołem na ziemi nazywała się "Państwa-Miasta" (choć nazwa żadnego miasta nie pojawiała się w trakcie gry). Koło zwykle dzieliliśmy na cztery równe części (dwie linie na krzyż), a jak miały grać tylko trzy osoby, to zawsze mieliśmy problem, gdyż nikt nie potrafił podzielić koła na trzy równe części. Zawsze wydawały nam się nierówne:) No ale w końcu stwierdzało się, że państwa w końcu też nie są równe w realnym świecie i grało się Pamiętam, że dana osoba mówiła jakąś sentencję (trzymając w ręku patyk), która kończyła się: "wywołuję, wywołuję... (przykładowo) Brazylię!!!" (i patyk był rzucany na terytorium Brazylii). W tym momencie wszyscy uciekali, ile sił w nogach, a władca Brazylii musiał złapać patyk i krzyczał "Stop!" (często musiał zawracać się z biegu po patyk, hehe ). Jeżeli patyk nie powędrował na terytorium wywołanego państwa (bo źle rzuciłeś) wówczas wywołującej osobie każde z pozostałych państw zabierało jakąś część ziemi (ta sama reguła: dwie nogi na swoim państwie itd.). U nas ustalało się liczbę kroków na początku gry, np. że zawsze możemy zrobić 5 kroków. Następnie musiałeś trafić patykiem, rzucając nim, osobę, której chcesz zabrać kawałek państwa. Kurcze, fajne to było Ile ja się w to nagrałem...
Aaaa, nazwa "miasta" pochodzi stąd, że wewnątrz koła robiliśmy zawsze drugie malutkie kółko (tak na samym środku; ono również było podzielone przez narysowane wcześniej linie), gdzie czasami zamiast nazw państw wpisywaliśmy nazwy stolic tych państw. I te stolice można było zagarnąć na samym końcu.
Co do papierowej gry, to jest ona nadal jednym ze świetnych sposobów spędzania popołudnia z rodziną czy znajomymi! Niestety zwykle nie udaje mi się wygrać Hehe _________________ Tak, boję się ciemności, ale nie, gdy jesteś przy mnie... |
|
Powrót do góry |
|
|
Thomas Zasłużony
Dołączył: 31 Gru 2008 Posty: 1056 Skąd: z Mazowsza
|
Wysłany: Nie Kwi 03, 2011 19:17 Temat postu: |
|
|
Zgadza się! Tak jest! Dzięki wielkie za odświeżenie pamieci!
Tylko co się mówiło, przed wywołuje... hmm.. żebym sobie to przypomniał... ;> _________________ "It's the most fun in the Park, when you're laughing in the dark..." |
|
Powrót do góry |
|
|
Rafik Samotny Duch
Dołączył: 14 Paź 2010 Posty: 24 Skąd: Odense
|
Wysłany: Wto Kwi 05, 2011 01:35 Temat postu: |
|
|
Czy nie było to przypadkiem: "Piwko, piwko, naprzeciwko. Wywołuję, wywołuję... (państwo)" ??? A jeśli tak, to zastanawiam się, co to może oznaczać _________________ Tak, boję się ciemności, ale nie, gdy jesteś przy mnie... |
|
Powrót do góry |
|
|
fruziowata Zasłużony
Dołączył: 21 Sie 2009 Posty: 162 Skąd: Płock
|
Wysłany: Sob Kwi 09, 2011 09:58 Temat postu: |
|
|
też w to grałam! świetna sprawa. masa kłótni przy tym była, ale i zabawa mega. przemiłe wspomnienia : ) _________________ "Is all that we see or seem
But a dream within a dream?" |
|
Powrót do góry |
|
|
Rafik Samotny Duch
Dołączył: 14 Paź 2010 Posty: 24 Skąd: Odense
|
Wysłany: Nie Kwi 10, 2011 23:04 Temat postu: |
|
|
Oj przemiłe, przemiłe. Jak tak sobie siądę i zacznę myśleć, to aż nachodzi mnie ochota, żeby sobie pograć, hahaha!!! Tylko potem przychodzi świadomość wieku... Ale nie powiem, jak mi się naprawdę zechce, to se zagram. Tylko będę musiał zorientować się, kto ze znajomych będzie w stanie wrócić do lat dzieciństwa A tak w ogóle przypomniała mi się jeszcze jedna zabawa. Na moim podwórku oczywiście przodowały wśród zabaw znane wszystkim "w chowanego" oraz "w ganianego". Co do drugiej, to było jej kilka wersji, z których pewna polegała na tym, że jedna osoba była krową Stawała ona na środku trawnika z rozstawionymi rękoma i palcami, podczas gdy reszta łapała ją za palce i padały jakieś pytania, typu "Jakie mleko daje krowa?". I pamiętam, że na różne kolory chyba nie reagowało się, chyba poza białym i czarnym (na czarne chyba się uciekało). Osoba ganiająca musiała wyłapać wszystkich. Kto został złapany (tj. dotknięty przez ganiającego), to kucał. Można było wybawić takiego kogoś, przez przeskoczenie nad nim i krzyknięcie czegoś (nie pamiętam czego). Czasami krowa nieźle musiała się naganiać, żeby złapać wszystkich Hehe. A z czasem wpadliśmy na pomysł, że można wybawić kogoś nie więcej niż 3 razy (żeby w końcu móc iść kiedyś do domu w przypadku słabo biegającej krowy ). Bawił się ktoś jeszcze w to? Pamięta ktoś regułkę, którą mówiło się na początku? _________________ Tak, boję się ciemności, ale nie, gdy jesteś przy mnie... |
|
Powrót do góry |
|
|
rafcio518 Moderator
Dołączył: 25 Gru 2010 Posty: 294 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Pon Kwi 11, 2011 05:15 Temat postu: |
|
|
Ja pamiętam tą grę, ale z zasadami już gorzej. Wydaje mi się, że krowa mówiła kolor, a reszta osób uciekała i dotykała czegoś w tym kolorze. Krowa miała ich złapać zanim to zrobią. Wtedy ta osoba stawała się krową. Może się mylę. Trochę czasu już minęło. |
|
Powrót do góry |
|
|
Thomas Zasłużony
Dołączył: 31 Gru 2008 Posty: 1056 Skąd: z Mazowsza
|
Wysłany: Pon Kwi 11, 2011 14:32 Temat postu: |
|
|
Dużo już było na ten temat mówione, jednak to dość dobitnie mi "coś" powiedziało - to już nie wróci...
http://demotywatory.pl/2942233/Po-tym-wszystkim _________________ "It's the most fun in the Park, when you're laughing in the dark..." |
|
Powrót do góry |
|
|
rafcio518 Moderator
Dołączył: 25 Gru 2010 Posty: 294 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Pon Kwi 11, 2011 14:52 Temat postu: |
|
|
Super demotywator. Mało brakowało, a bym się rozpłakał. Strasznie tęsknię za tymi czasami. |
|
Powrót do góry |
|
|
Hermes Dr Vink
Dołączył: 11 Wrz 2009 Posty: 404 Skąd: Modlin Twierdza
|
Wysłany: Pon Kwi 11, 2011 20:21 Temat postu: |
|
|
Fajnie, fajnie . U mnie w szkole, nie graliśmy w gumę. Zawsze biegało się przez cały korytarz i bawiło w berka |
|
Powrót do góry |
|
|
Rafik Samotny Duch
Dołączył: 14 Paź 2010 Posty: 24 Skąd: Odense
|
Wysłany: Pią Maj 27, 2011 00:21 Temat postu: |
|
|
Super demotywator. Bardzo wzruszający...
A chłopaki i dziewczyny! Graliście może w to?
http://c64s.com/game/1397/giana_sisters/
Jak udało mi się znaleźć pierwszą wersję tej gry (tj. na legendarne Commodore 64), to dostałem niemalże orgazmu emocjonalnego, hihi To była moja pierwsza gra na komputer, jaką kupili mi Rodzice (jedna z 20 czy 30 gier, które znajdowały się na ówczesnej kasecie:) ). Pozycja ta zawsze była w czołówce moich ulubionych Uważam, że jest bardzo trudna. Mając 24 lata staram się ją przejść i nie powiem, aby przychodziło mi to łatwo O dziwo, pamiętam, gdzie znajdują się tajemne przejścia, ukryte diamenty itp. Po tylu latach! To jest coś niesamowitego.
Osobiście uważam, że Giana Sisters jest dużo lepsza od braci Mario. Niedawno jednak dowiedziałem się, że pojawiła się później od nich (zawsze myślałem, że była pierwsza, co wynikało z kolejności poznania przeze mnie w/w gier) i że nigdy nie została oficjalnie wpuszczona na rynek ze względu na zablokowanie produkcji przez tych od braci Mario. Nie wiem zatem skąd ją miałem, tzn. jak można było ją kupić w naszych polskich sklepach No ale w końcu Pegasus też był rzekomo nielegalną kopią Nintendo. Muszę przyznać, że kocham fakt, iż te dwie nielegalności miały miejsce
Życzę miłego grania w Gianę (p.s. nie chce chodzić, jeśli posiada się wolne łącze internetowe). Mi na laptopie na szczęście śmiga _________________ Tak, boję się ciemności, ale nie, gdy jesteś przy mnie... |
|
Powrót do góry |
|
|
Mr. FOX Jeździec bez głowy
Dołączył: 05 Lis 2010 Posty: 211
|
Wysłany: Pią Maj 27, 2011 18:16 Temat postu: |
|
|
Demotywator jest naprawdę wzruszający. Szkoda, że nie emitują w telewizji dla dzieci takich bajek, jakie emitowano nam. A co do wymieniania się kartridżami do Pegasusa. Pamiętam, jak w przedszkolu wymieniłem się z kolegą na Robocopa. Byłem tak podekscytowany, że pani zabrała mi kartridż. Byłem parę lat temu w przedszkolu odebrać ten kartridż, ale już go nie było. Do dzisiaj go nie odzyskałem...
Szczerze mówiąc komputer dostałem od rodziców bardzo późno, ale wcześniej byłem szczęśliwym posiadaczem Pegasusa. Na jednej kasecie miałem takie klasyki jak Super Mario Bros (u mnie tylko mama przeszła Mario), Contrę (... k-l-a-s-y-k!), Boulder Dash, F1, Tank. Dzisiaj niestety już nie można dostać na rynku prawdziwego Pegasusa. Są tylko jakieś chińskie podróbki, których nie można ulepszać, bo się zniszczy całą "konsolę".
Rafik, mnie się wydaje, czy dziewczynie na okładce "The Great Giana Sisters" sterczą sutki ?
Z tych podwórkowych gier to oczywiście "raz, dwa, trzy! Baba Jaga patrzy!", zabawa w chowanego, berka, wirusa/syfa oraz takie gry jak król (czasem, jak się za szybko wbijało K-R-Ó-La, to grało się w królika, albo w króliczka), czy kalambury, podchody, zbijaka, kwadrata i masę innych. Dziwi mnie jedna rzecz, dzisiaj, jak widzę dzieci na podwórku (co jest rzadkim widokiem, ale jest) to nie bawią się w nic. Chodzą z miejsca na miejsce, zamiast tak jak my - spędzić czas kreatywnie. |
|
Powrót do góry |
|
|
CJ Moderator
Dołączył: 26 Paź 2010 Posty: 249 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pią Maj 27, 2011 18:34 Temat postu: |
|
|
Ja oczywiście pamiętam Contrę, ale najlepsza według mnie była część 6. Miałem ją na takim zielonym kardridżu. Pamiętam wymienione przez was gry, oraz "Duck Hunt" - Strzelanie z pistoletu do kaczek, które pies potem przynosił Był i "Mortal Kombat" i "Indiana Jones". Miałem ponad 40 kardridży! Ale jak dostałem komputer to poszły w odstawkę, a następnie zabrał je kuzyn. Pierwsza gra komputerowa - Wolfenstein 3D, z '94 roku. Też klasyka. To były czasy... |
|
Powrót do góry |
|
|
Mr. FOX Jeździec bez głowy
Dołączył: 05 Lis 2010 Posty: 211
|
Wysłany: Pią Maj 27, 2011 18:41 Temat postu: |
|
|
DUCK HUNT! Pamiętam!... jeny. Zawsze zastanawiało mnie to, jak ten pistolet widzi, gdzie strzela. No i ten niezapomniany szyderczy śmiech psa, kiedy chybiliśmy. |
|
Powrót do góry |
|
|
Reklama
|
Wysłany: Pią Maj 27, 2011 18:41 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|